Kibicom „Królewskich” takie rozwiązanie może się nie spodobać, ale chciałbym aby Real Madryt na swojego nowego szkoleniowca wybrał Arsene’a Wengera. Dzięki temu poznalibyśmy tajemnicę słabych wyników Arsenalu Londyn z ostatnich lat. Raz na zawsze rozstrzygnięto by spór – czy winnym braku sukcesów Kanonierów był tylko Wenger, czy także sam londyński klub.
Bezkrólewie w Madrycie panuje już od prawie tygodnia. Zinedine Zidane zszokował cały piłkarski świat, na czele z prezesem Realu Florentino Perezem. Francuz czuł, że jego misja na Bernabeu się kończy i dlatego wolał odejść w glorii chwały. Kto będzie następcą Zidane’a? Być może jego rodak Arsene Wenger, który niedawno zakończył wieloletnią współpracę z Arsenalem.
Wszyscy znamy memy dotyczące Wengera, wyników Kanonierów itd. To kultowa część internetu. Mnie jednak od dawna zastanawia, ile w tej nieudaczności Arsenalu Londyn jest winy samego trenera. Czy faktycznie na francuskiego szkoleniowca można zrzucić całą odpowiedzialność za ostatnie niepowodzenia? Czy jego wizja futbolu, warsztat pracy, podejście do zawodników są na tyle staroświeckie, na tyle nieprzystające do dzisiejszej piłki nożnej, że właściwie Wenger po odejściu z Emirates nadaje się tylko na emeryturę?
Gdyby Florentino Perez zdecydował się na zatrudnienie Arsene’a Wengera wielu kibiców Realu zapowiedziałoby pewnie w swoich domach kilkudniową żałobę. Wszak niewiele wskazywałoby na to, że francuskiemu opiekunowi powiedzie się misja przejęcia zespołu po Zidanie. Wenger w Arsenalu nie miał wyników. Nie miał, choć dysponował całkiem niezłym materiałem ludzkim. Nie tyle przegrywał w najważniejszych sprawdzianach w europejskich pucharach, co często się wręcz kompromitował. Gdyby jednak został zatrudniony w Madrycie, to wreszcie można byłoby się przekonać w czym tkwił problem Arsenalu z ostatnich lat. Wenger dostałby szansę pracy w najlepszym obecnie klubie piłkarskim na świecie. Gdyby i tam nie podołał – można byłoby śmiało stwierdzić, że po prostu się nie nadaje na trenera na najwyższym poziomie. Real to samograj, którego trzeba jedynie umiejętnie prowadzić. Oczywiście Zidane umiał to czynić doskonale, utrzymywać w jedności szatnię pełną gwiazdorów, rotować umiejętnie składem itd. Miał też przede wszystkim autorytet w oczach swoich podopiecznych. Gdyby zatrudniony po nim Wenger potrafił kontynuować dzieło Zidane’a, np. wygrać czwarty raz z rzędu Ligę Mistrzów, to wielu osobom kopara by opadła. Niemożliwe? Nie takie rzeczy zdarzały się w historii piłki nożnej.
Jeśli byłemu już szkoleniowcowi Kanonierów nie powiodłoby się zupełnie w Madrycie, zająłby w lidze miejsce poza podium, w Champions League opadł np. w 1/8, to wówczas sprawa byłaby oczywista – Wenger nie pasuje do futbolowego topu w Europie. Ale gdyby Francuz odnalazł się w stolicy Hiszpanii..Wtedy można byłoby się zastanawiać, na ile to on właściwie jest winny ostatnich niepowodzeń Arsenalu.
Od dawna mam takie nieodparte wrażenie, że z Wengera zrobiono w Londynie chłopca do bicia. Co złego na Emirates – to Wenger. Był wszystkiemu winien. A przecież w takim klubie jak Arsenal nie decyduje jeden człowiek. A gdzie właściciele? Gdzie doradcy? Do stolicy Anglii od lat ściągano piłkarzy potencjalnie klasowych, ale w rzeczywistości leniwych. Mesut Oezil, Shkodran Mustafi czy Danny Welbeck to tylko niektóre przykłady „odrzutków” z innych klubów pozyskanych za bardzo duże pieniądze. Jednocześnie Wengerowi rokrocznie zabierano najlepszych piłkarzy, jak chociażby Alexisa Sancheza, Thomasa Vermaelena czy Samira Nasriego. Czy to wszystko wina tylko i wyłącznie francuskiego trenera?
Gdyby Francuz odniósł sukces w Realu, byłby to dowód na to, że nie jest on jedynym winnym niepowodzeń Kanonierów z ostatnich lat. Bo oczywiście również odpowiadał za złe wyniki, nie raz podejmował niezrozumiałe decyzje. Ale obarczanie odpowiedzialnością za porażki tylko jednego człowieka w klubie już na odległość wygląda podejrzanie. Gdyby to był jeszcze właściciel zespołu, który podejmowałby jakieś nieracjonalne decyzje. Ale nie, to tylko trener, który miał lub powinien mieć nad sobą innych, weryfikujących jego plany, założenia, rozwiązania.
W obecnej sytuacji na rynku trenerów zatrudnienie przez Real Wengera nie jest takie niemożliwe. Wszyscy najlepsi gdzieś już pracują. Pochettino jest nie do wyjęcia. Tuchel pośpieszył się i zdecydował na PSG. Z każdym kolejnym dniem szanse Arsene’a Wengera na angaż na Bernabeu rosną. A wraz z nimi pojawia się okazja na wyjaśnienie wieloletniej zagadki: czy winnym porażek Arsenalu był sam Wenger, czy także londyński klub?
Dominik Senkowski