Spadek Swansea z Premier League wywołał ogromną falę spekulacji, której tematem jest transfer Łukasza Fabiańskiego do mocniejszej drużyny Premier League. Po fatalnym występie Lorisa Kariusa w finale Ligi Mistrzów wielu kibiców z Polski sugeruje, że byłby on idealnym rozwiązaniem dla Liverpoolu – patrząc jednak na to, jak wyglądała jego kariera w Arsenalu, mam co do tego ogromne wątpliwości….
Nie chcę być źle zrozumiany – popularny „Fabian” ma absolutnie wszystko, aby grać w zespole pokroju The Reds. Bardziej bazuje tutaj na wspomnieniach, gdy jeszcze występował w drużynie z północnego Londynu. Były golkiper Legii przezywany był swego czasu „Flappyhandski”, a kiedy wreszcie wywalczył miejsce w podstawowym składzie i ustabilizował swoją formą, doznał kontuzji, na czym skrzętnie skorzystał Wojciech Szczęsny. Pamiętam doskonale, jak angielskie media były dla niego bezlitosne i wręcz ze zdwojoną mocą poddawały krytyce każdy, jego nawet najmniejszy błąd. Po odejściu Jensa Lehmanna z Arsenalu, z obsadą jego pozycji był ogromny problem, natomiast nie przypominam sobie, aby aż tak szykanowany był inny z tamtejszych bramkarzy zespołu Wengera, a więc Manuel Almunia, który wyglądał o wiele gorzej niż Fabiański – prawdopodobnie miało to związek z tym, że w tamtym okresie otrzymał angielskie obywatelstwo.
Fabiański pewnie zostanie w premier league ale w jakimś średniaku a nie klubie z top6. Liverpool i arsenal moga myśleć o bramkarzu (united, city, chelsea i tottenham mają bardzo dobrych) ale raczej mierzą w bramkarzy z wyższej półki typu Alisson.
— Daniel Wąs (@WasDaniell) May 27, 2018
Nigdy nie było tak, że Fabiański w Arsenalu miał ugruntowaną pozycję i mówiło się o nim jako gościu, który może tutaj zostać na lata. Kiedy mogło się wydawać, że tak właśnie się stanie, reprezentant Polski dostawał kolejną szansę jako nr 1, jakiś czas później nabawiał się kolejnego urazu. Stąd ogromne kłopoty z regularną grą, co doskonale wpłynęło na karierę Wojciecha Szczęsnego, choć trzeba przyznać, że Arsenal także z jego potencjału potrafił wycisnąć naprawdę mało. Patrząc na to, co stało się w barwach The Gunners z osobą Petra Cecha, należy poważnie wziąć pod uwagę, że cała trójka została zepsuta przez trenera bramkarzy, a więc Gerry’ego Peytona, który raczej pasuje do futbolu końcówki lat 90 niż XXI wieku..
Wracając jednak do Łukasza. Prawdziwą renomę, stabilność formy i uznanie kibiców zyskał grając w Swansea. Klubie, który zdecydowanie sprzyja treningowi na pozycji bramkarza, z racji na mnogość akcji pod bramką, lecz w którym presja nie jest aż tak ogromna, jak miało to miejsce w Arsenalu czy mogłoby się zdarzyć w Liverpoolu. Oczami wyobraźni widzę, jak brytyjskie media znęcałyby się nad Fabiańskim, gdyby to on zaliczył tak okropne dwa błędy, jak Karius. Możecie mi wierzyć – to, co przeżył niemiecki golkiper, byłoby przy tym niczym. I tutaj kolejny raz powtórzę – jest on zdecydowanie lepszym bramkarzem niż były zawodnik Mainz, osobowościowo także nie brakuje mu cech, które pozwalałby walczyć o najwyższe cele. Mimo to, spodziewam się, że The Reds wybiorą jedno z dwóch rozwiązań.
Jakim cudem taki Schmeichel czy Fabiański kiszą się w średniakach, a nawet słabiakach angielskich, a Liverpool ma takiego parodystę w bramce?
— Michał Ćwiek (@MCwiek4) May 26, 2018
Pierwsze z nich, bardzo mało prawdopodobne, to zastosowanie systemu: „co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Skoro Karius zagrał aż tak słaby finał, gorzej być już nie może i tak traumatyczne doświadczenie może dać mu ogromną determinację do poprawy własnych umiejętności i udowodnienie, że w przyszłym sezonie nadal warto dać mu bluzę z nr 1. Na to bym jednak nie liczył. Włodarze Liverpoolu pójdą po całej linii i postawią na naprawdę mocne nazwisko. Faworytem mediów jest Alisson, za około 80 – 100 mln euro dostępny byłby Jan Oblak, a do gry może wejść równie klasowy gracz. Trudno sobie wyobrazić, że po takiej klapie, jak finał Ligi Mistrzów z Realem, Liverpool sięgnie właśnie po Fabiańskiego.
No już przyjmijmy, że jest więcej niż przeciętny, Liverpool celuje w Allisona, który nie dość, że jest młodszy to jest już teraz puka do czołówki. Fabiański to nie ta półka, dla klubu takiego jak LFC.
— Karol Wisniewski (@wisniewski_karo) May 26, 2018
Jaki byłby zatem optymalny kierunek dla golkipera Swansea w Premier League? Tutaj naprawdę ciężko o klub z angielskiej czołówki, dla którego wzmocnienie Fabiańskim wzbudziłoby powszechny zachwyt. Najbliżej tego byłby Arsenal – fani Kanonierów dobrze wspominają występy Polaka szczególnie podczas ostatniego sezonu, gdzie znacząco przysłużył się do zdobycia Pucharu Anglii. Nie mam jednak niesamowitego poczucia, że „Fabian” byłby strasznie zmotywowany do takiego właśnie ruchu. Nie miałby natomiast problemu z trafieniem do zespołów pokroju Evertonu, Newcastle czy West Hamu – pytanie, czy byłby to dla niego aż taki skok jakościowy?
Jest tylko jedna możliwość, aby Fabiański trafił do Liverpoolu – gdyby określono go jako potencjalnego rezerwowego. Oczywiście, w perspektywie czasu mógłby on zwyciężyć rywalizację nawet z największym nazwiskiem, lecz wówczas rozpoczęłyby się głosy niezadowolenia, że po co było wydawać kilkadziesiąt milionów, skoro tak dobrego bramkarza można było sprowadzić za przysłowiowy bezcen. Osobiście naprawdę chciałbym, żeby Fabian trafił do zespołu pokroju Liverpoolu czy Arsenalu, bo po prostu na to zasługuje i śmiało mógłby dla nich stać się tym, kim w rodzaju Edwina van der Sara dla United. Problem w tym, że raczej żaden z tych klubów nie będzie skłonny podjąć aż takiego ryzyka. A szkoda…
Karol Czyżewski