Wczorajsze wydarzenia w Poznaniu spowodowały kolejną falę komentarzy, słów oburzeń i ogólnie masę złotych porad, co należy zrobić, aby bezpieczeństwo na meczach piłki nożnej diametralnie się poprawiło. I zapewne jeszcze przez parę dni będziemy żyć takimi wypowiedziami, być może swoje dołożą kluby, PZPN czy Ekstraklasa, które potępią takie działania i nawet nałożą jakieś tam sankcje. Problem natomiast tkwi w tym, że na czczym gadaniu się skończy, a my wciąż będziemy się zastanawiać, czy musi dojść do tragedii, żeby zrobiono z tym odpowiedni porządek.
Zacznę od bardzo kontrowersyjnej tezy, że jeżeli brać pod uwagę ten sezon i wymieniać najgorsze wydarzenia na obiektach piłkarskich, to po czasie akcja z Poznania wyglądają bardziej groteskowo niż strasznie. Ale to może tylko dlatego, że widziałem zdjęcie tego gościa wypinającego gołą dupę do sektora kibiców Legii – coraz bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że przy Bułgarskiej mają kompleks aktualnego mistrza Polski i nie chodzi już w sumie o to, aby odbudować Lecha, tylko jak najbardziej dać się we znaki ekipie ze stolicy. Nie wiem, czy wykonując ten performance artystyczny ten (nie wiem nawet, jak kogoś takiego nazwać) miał świadomość, że za jednym gestem zaprezentował swój poziom intelektualny oraz przedstawił, jak bardzo przejmują się tym włodarze drużyny z Wielkopolski, natomiast będąc już całkowicie poważnym to chyba żaden obrazek lepiej nie oddaje, jak wiele pracy przed nami, jeżeli chodzi o zabezpieczanie tego rodzaju imprez.
Jeden w pracy, reszta podziwia ??? pic.twitter.com/A0TJIjEzxj
— Marcin Tyc (@MarcinTyc) May 21, 2018
I tutaj powstają odwieczne pytania – kto jest odpowiedzialny za to, że dzisiaj młody człowiek, który w jakiś sposób interesuje się piłką nożną boi się pójść na mecz, bo widzi taką bandę niewyżytych małp, których miejsce jest podczas kilkuset godzin prac społecznych, a nie na wydarzeniu sportowym? Dlaczego dzisiaj produkt, który śmie się nazywać Ekstraklasa śmierdzi niczym stado stu krów, który przejdzie równocześnie przez wioskę, a my ciągle gadamy o tym, jak zaradzić patologii na stadionach zamiast skupić się na tych, co grają w piłkę? Jak to możliwe, że boimy się zorganizować krótkiej uroczystości wręczenia medali i pucharów tłumacząc się ryzykiem wybuchu zamieszek, które później i tak wybuchają? I my chcemy, w takich warunkach, krzewić kulturę sportową w kraju? Zainteresować kogokolwiek naszą ligą? Rozmawiać o jakichś pucharach w Europie?
Siedziałem na trybunie z bardzo sympatyczną starszą panią kibicką Lecha. Po przerwaniu meczu stwierdziła, że wiele lat chodziła na Lecha, ale to był chyba ostatni raz. Pożegnała się, zostawiła swojego męża i wyszła. Ta kobieta to prawdziwy kibic, a ci co przerwali mecz to debile
— Paweł Nowak (@nopawel) May 21, 2018
Nie chcę tutaj zrzucać tej odpowiedzialności za wszystko na kluby, bo wiem, że ciężko jest ot tak przerwać trwające kilka lat układy, jakieś dziwne zależności i przełamać kompleksy, że jak „ultrasi” (chociaż to nie są ultrasi) nie przychodzą na stadion, to już nie będzie dopingu. Będzie, tylko znajdźcie ludzi, którzy będą wam to robić na dobre i na złe, są prawdziwymi fanami, żyją tym klubem na co dzień i faktycznie chcą najlepiej. Nie chodzi o rozwój drużyny gościowi, który ze stanowiska gniazdowego krzyczy: „Nie ma jebanej opcji, by ten mecz dokończyć”. Od tego bym zaczął – zespoły same mogą rozliczyć się z tymi, którzy przychodzą na ich obiekty. Do tego potrzebny jest jednak dobry straszak. Podkreślam DOBRY, a nie jakieś 50 tys. kary za zrobienie czegoś tam. Bo tak to widzę, że brakuje im trochę motywacji.
Scenka z holu. Z windy wychodzi Piotr Rutkowski
– Prezesie, możemy na dwa słowa?
– Pfff…
I odszedł.— Damian Smyk (@D_Smyk) May 20, 2018
Nie brakuje im motywacji, natomiast, do nieustannego kontrolowania przeciętnego kibica czy potencjalnego dziennikarza. Ależ oni wtedy są skrupulatni! Firmy ochroniarskie pokazują swoją moc, dokładnie oklepują wszystkie części ciała, każą sprawdzić wszystkie plecaki, torby, nawet po trzy razy, czy masz wejściówkę dobrą, czy na tę strefę, a jak gra Widzew czy Polonia z trzecią ligą, to nawet mogą cię nie wpuścić na stadion, bo jesteś z danego miasta. I ja rozumiem, że od ludzi pracujących za śmieciowe stawki godzinowe nie można oczekiwać, że za te siedem złotych będą walczyć ze stadem chuliganów, którzy szykują się do natarcia. Ale w takim razie – to po co ta ochrona? I dlaczego nie na nią przenieść odpowiedzialność na to, że nie powstrzymała danej grupy ludzi przed atakiem? Mówimy o tym, że policja robi jakieś swoje prowokacje, które powodują zamieszki (bardzo śmieszne), jednak gdy przychodzi co do czego, to i tak cała robota przechodzi na ich barki. Może czas wziąć przykład z lig południowej Ameryki i przy każdym sektorze ustawić policjantów z długą bronią? Może trzeba pójść już absolutnie po bandzie….
Sam jestem zwolennikiem tego, żeby państwo nie ingerowało w kwestie, które mogą załatwić między sobą poszczególne podmioty, ale widzę, że chyba przyszedł na to czas. Jeżeli nie stworzymy konkretnych, konsekwentnych, być może nawet rygorystycznych przepisów, to co jakiś czas będziemy wracać do tego tematu. Problem w tym, że przy obecnej rzeczywistości politycznej niespecjalnie jest to możliwe, bo obowiązujący PR nie bardzo pozwala uderzać w grupy „zagorzałych kibiców” (szkoda, że ten PR nie rozumie, że to nie są żadni KIBICE!!!), gdyż od razu kojarzy się ich z jakimiś środowiskami narodowymi i patriotycznymi (choć to także błędne rozumowanie). Rozumiem, że ot tak nie da się stworzyć racjonalnych przepisów, które uwzględniałyby interesy wszystkich grup, kierowałyby się racjonalnym myśleniem i sprawiały, że faktycznie te wydarzenia sportowe są bezpieczniejsze, a nie po prostu zamykane. Nie sztuką bowiem byłoby dzisiaj rano wydać decyzję, że na rundę jesienną przyszłego sezonu zamykamy cały stadion Lecha – powiem więcej, taka decyzja znalazłaby powszechną akceptację większości społeczeństwa. Ale nie o bawienie w populizm się chodzi.
@BoniekZibi Panie Prezesie. Czy po dzisiejszym skandalicznym zachowaniu kiboli na meczu Lech-Legia czy aby nie czas wprowadzić rozwiązania brytyjskie. Złapany kibol będzie miał dożywotni zakaz stadionowy ?
— Paweł ??? (@pawlik06) May 20, 2018
Musimy zrozumieć, że jeżeli ktoś po takim meczu powie: „ZROBILIŚMY TO, ŻEBY RATOWAĆ KLUB, ŻEBY OTWORZYĆ OCZY LUDZIOM, JAK BEZNADZIEJNA TUTAJ JEST POLITYKA, NIE CHODZIŁO O TO, ABY KOGOŚ SKRZYWDZIĆ, TYLKO ICH UKARAĆ” to na zawsze powinien być wykluczony z uczęszczania na spotkania piłki nożnej, wpisany na czarną listę. Każdy klub, który gdziekolwiek wpuściłby takiego delikwenta powinien dostawać kilka meczów zakazu stadionowego, każda firma ochroniarska powinna płacić gigantyczne odszkodowanie za niedopatrzenia. A my czekamy. Czekamy, bo może zmienią się nastroje, może oni sami ewoluują, może ta kara coś zmieni. Nie. Czas na naprawdę radykalne działania. Jest przerwa między sezonami, wiem, że całe środowisko piłkarskie ma ciągle coś na głowie, ale zróbmy raz na zawsze z tym porządek i skończmy z bandytyzmem na stadionach. Póki jeszcze możemy. Bo w końcu dojdzie do tragedii i wtedy już nie będziemy mogli, tylko musieli, a w tle może być zdrowie, a nawet życie niewinnych ludzi – czy musimy przeżyć własne Heysel albo Hillsborough, żeby raz na zawsze skończyć z dyktaturą bandytów?
Bardzo rozsądna dyskusja w @RadioPoznanSA Znamy się wszyscy nie od wczoraj i wiemy ze nikt nikomu nie chciał głowy urwać tylko przerwać te farsę zarządu i piłkarzy. Cieszy mnie duża ilość głosów zrozumienia. Lech Poznań to My!
— szuwar_ (@szu1922) May 21, 2018