Rzym wciąż wierzy! Włosi liczą, że historia lubi się powtarzać. Anglicy przekonuje zaś, że nic dwa razy się nie zdarza. Komu zaufać? Kto ma mocniejsze karty? Analizujemy, co przemawia za awansem Romy do finału Ligi Mistrzów, a co za awansem Liverpoolu. Zapraszamy!
Dlaczego rzymska ekipa?
Bo pokazała, że u siebie może ograć każdego
Skoro niedawno potrafiła pokonać na Stadio Olimpico Barcelonę 3:0, to czemu nie miałaby tego powtórzyć z The Reds? Taki rezultat dawałby Rzymianom dziś prawo gry w finale Champions League. W takim stosunku zwyciężyli też jesienią Chelsea Londyn. Co więcej – na własnym stadionie Roma nie straciła w bieżących rozgrywkach europejskich ani jednej bramki. 3:0, 0:0, 1:0, 1:0, 3:0. Niesamowita seria gospodarzy. Jeśli i dziś ją podtrzymają, może być bardzo ciekawie!
Bo ma Edina Dzeko
Bośniak jest w wyśmienitej formie. Mimo 32 lat na karku, w aktualnym sezonie zanotował już 23 gole i 6 asyst. A w samej Lidze Mistrzów: 7 bramek, 4 podania, po których Roma zdobyła gola. Świetne statystyki, jak za jego najlepszych lat w Wolfsburgu czy Manchesterze City. Aż szkoda, że jego reprezentacja nie zdołała zakwalifikować na mundial do Rosji i tak znakomity napastnik zobaczy tę imprezę jedynie w telewizji.
Bo awans Romy idealnie wpasowałbym się w szalony scenariusz Ligi Mistrzów
Ostatnio w europejskich rozgrywkach wszystko jest możliwe. Łącznie z tym, że w finale zobaczymy spotkanie Roma – Bayern. Rzymianie potrafili odrobić straty z „Dumą Katalonii”, a Juventus prawie dokonał niemożliwego na Santiago Bernabeu. Już na jesieni na fazie grupowej swój udział zakończyło Atletico Madryt, które w poprzednich czterech sezonach dwa razy dochodziło do finału. Z resztą, zamiast ekipy z Madrytu, do dalszej fazy rozgrywek awansowała właśnie… Roma. A jeszcze, gdyby City nie został okradzione przez sędziego z trafienia na 2:0 na Etihad, to możliwe, że odrobiłoby wszystkie straty z Liverpoolem. Liga Mistrzów jest w ostatnich miesiącach niezwykle szalona.
Damir Skomina rozjemcą w rewanżowym meczu 1/2 finału Ligi Mistrzów Roma – Liverpool. #włoskarobota #UCL #ChampionsLeague
Absolutny top sędziowski. W tym sezonie chociażby:
Barcelona – Juventus 3:0
Roma 3:3 Chelsea
Napoli 3:0 Szachtar Donieck pic.twitter.com/f9DJG1QFyu— Aleksander Bernard (@Olek_Bernard) April 30, 2018
Bo Roma chce uratować sezon dla włoskiej piłki
O tym, że Włosi nie jadą na mundial, słyszał już chyba każdy. Nie tylko fani futbolu. Wciąż trudno nam to sobie wyobrazić. Mistrzostwa bez Italii? Zapaść tej reprezentacji jest niebywała. Promykiem nadziei jest kondycja włoskiej piłki klubowej. Nie dość, że rozgrywki w Serie A są jednymi z najciekawszych w Europie (wciąż nie wiadomo, kto je wygra), to dodatkowo w europejskich pucharach zespoły z Półwyspu Apenińskiego pokazują pazurki. Juventus rozegrał znakomity mecz w Madrycie. Dawno już żadna drużyna nie przyjechała do stolicy Hiszpanii tak zmobilizowana. „Starej Damie” zabrakło niewiele, by wyeliminować Real. Przygoda Romy w Champions League to zaś materiał na dobrą książkę. Czy będzie w niej jeszcze jeden rozdział, ten finałowy?
Bo przystąpi do dzisiejszego pojedynku w dobrych nastrojach
Lekko, łatwo i przyjemnie – w taki sposób Romie udało się w piątek pokonać Chievo Werona. Zwycięstwo 4:1 cieszy, tym bardziej, że dzięki niemu Rzymianie utrzymali miejsce na najniższym stopniu podium ligowej tabeli. Są coraz bliżej zapewnienia sobie gry w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów. Ostatnie trzy mecze w lidze to trzy zwycięstwa ekipy ze Stadio Olimpico. Forma jest, trzeba z niej tylko wieczorem zrobić odpowiedni użytek.
Dlaczego to Liverpool awansuje do finału Ligi Mistrzów?
Bo nic dwa razy się nie zdarza
Roma wyczerpała już limit szczęścia. Liverpool zaś uczy się na błędach Barcelony i nie pozwoli, by spotkanie wymknęło im się spod kontroli. Tym bardziej, że już końcówka meczu na Anfield należała do Włochów. The Reds nauczeni tym doświadczeniem zagrają mądrzej i nawet jeśli nie strzelą dziś gola, to nie dadzą sobie wbić aż trzech bramek.
Bo ma Salaha
Zaraz… Liverpool nie strzeli dziś gola? Jeśli masz w składzie najlepszego obecnie piłkarza na świecie, który w dodatku jest napastnikiem, to możesz być prawie pewnym, że zdobędziesz bramkę. I to bez znaczenia, że Roma u siebie gra w europejskich pucharach na „zero z tyłu”. Mohamed Salah jest w ostatnich miesiącach zawodnikiem, który wskoczył na poziom zarezerwowany tylko dla Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. Jeśli utrzyma tę dyspozycję przez dłuższy czas, będziemy mogli ogłosić koniec duopolu argentyńska-portugalskiego w światowym futbolu. Złota Piłka dla Salaha? Kto wie!
Bo Liverpool to nie tylko Salah
Choć The Reds mają obecnie najlepszego gracza świata, to jednak nie są uzależnieni tylko od niego. W pierwszym spotkaniu z Romą dwa gole i dwie asysty zaliczył też Roberto Firmino. A i jest jeszcze Sadio Mane, który być może w tamten wtorek był nieskuteczny, ale to wciąż bardzo niebezpieczny zawodnik. Warto też wspomnieć, że James Milner to aktualnie najlepiej asystujący piłkarz bieżącej Champions League (osiem takich podań). Nawet jeśli uda się Rzymianom zastopować Salaha, to zagrożenie czai się także ze strony jego kolegów.
Mohamed Salah this season
48 games
43 goals
15 assistsBALLON D'OR IS NEXT FOR THE EGYPTIAN KING pic.twitter.com/18mavB7eBp
— Liverpool Br News (@LFCBrNews) April 30, 2018
Bo Liverpool ma Kloppa
Jurgen Klopp nie potrafi wygrywać finałów. Ale wie, jak do nich awansować. Także do tego decydującego starcia w Lidze Mistrzów. W maju 2013 roku prowadzona przez niego Borussia Dortmund przegrała w finale Champions League z Bayernem Monachium. W maju 2016 roku jego Liverpool uległ w finale Ligi Europy Sevilli. Być może Niemiec nauczy się zwyciężać także i w takich pojedynkach. Ale już teraz ma wiedzę, jak zapewnić sobie do nich awans. Klopp jest jednym z najzdolniejszych trenerów, jacy pracują w światowej piłce. A prowadzony przez niego zespół z Anglii gra chyba najefektowniejszy futbol na całym Starym Kontynencie.
Bo czeka już długo na sukces w Europie
Liverpool ma na koncie aż 5 triumfów w Lidze Mistrzów (wcześniej Puchar Europy). Ale dwa ostatnie finały w europejskich rozgrywkach kończył niepowodzeniem. Finał Champions League 2006/2007, w którym uległ Milanowi 1:2 oraz wspomniany finał Ligi Europy 2015/2016, w którym nie dał rady Sevilli (1:3). Jak na tak utytułowany i zasłużony klub, seria nie do uwierzenia. Czas ją przerwać. By tak się stało, The Reds muszą wpierw awansować do samego finału LM, który w tym roku odbędzie się w Kijowie.
Kurs na ten mecz w forBET wynosi: 2.55– 3.90 – 2.55. Kurs na awans w forBET do finału to: 9.50 – Roma, 1.05 – Liverpool.