Robert Lewandowski i James Rodriguez to dwaj piłkarze, którzy będą pod lupą podczas rewanżu w półfinale Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt. Pierwszy z nich jest głównym kandydatem na nowego napastnika Królewskich, a drugi rok temu pożegnał się z madrycką publicznością, postanawiając szukać miejsca gdzie będzie doceniany. Jeden szuka czegoś, czego nie może znaleźć w Monachium, w Madrycie, a drugi uciekł ze stolicy Hiszpanii, bo szczęście odnalazł w stolicy Bawarii. Lewy chce pokazać, że potrafi zagrać dobry mecz w Europie w barwach Bayernu, a Kolumbijczyk chce utrzeć nosa Zinedine Zidane’owi, który zrezygnował z jego usług. Już dziś wieczorem zobaczymy czy misje piłkarzy mistrza Niemiec zakończą się sukcesem.
Prawie wszyscy jadą po Lewandowskim, że nie zdobywa goli w kluczowych meczach. Przypominam, że w historii półfinałów Ligi Mistrzów więcej bramek od niego ma tylko Cristiano Ronaldo.
— Michał Mitrut (@Mich_Mit) April 26, 2018
Real Madryt, tak samo jak Bayern Monachium, już od dawna nie skupia się na ligowych rozgrywkach. Powody obu klubów są zgoła inne, ale to nie zmienia faktu, iż obie kadry powinny być wypoczęte. W Monachium, oprócz decyzji sędziowskich (Bayernowi należały się dwa karne), kluczowe były zmiany dokonywane w obu ekipach. Po ośmiu minutach w wyniku kontuzji Arjen Robben został zmuszony został do opuszczenia boiska . Od tamtej pory, Monachijczycy zmuszeni byli grać tylko jedną stroną boiska, po której grał 35-letni Franck Ribery. Żal było oglądać końcówkę meczu Francuza, gdzie widać było, że bardzo chce, ale organizm już mu nie pozwala. W 34. minucie kontuzji dostał Boateng, który tak samo jak Robben nie został uwzględniony w kadrze Bawarczyków na dzisiejsze spotkanie. Wrócił temat lekarza Bayernu. Hans-Wilhelm Müller-Wohlfahrt już został raz zwolniony za kadencji Pepa Guardioli. Katalończyk miał spore zastrzeżenia do pracy Niemca i postanowił go oddalić od swojego zespołu. Kiedy szkoleniowiec opuścił Niemcy, Müller-Wohlfahrt wrócił na swoje stanowisko. Dziś, obserwując sytuację w Monachium, trener Manchesteru City może uśmiechnąć się pod nosem i powiedzieć: „a nie mówiłem?”
Za każdym razem, kiedy patrzę na Real w Lidze Mistrzów, przypomina mi się cytat z filmu "Psy": "Ta robota to dla nich rutyna, a dla pańskich chłopców ze strzelbami to szczyt możliwości".
— Przemysław Rudzki (@Rudzki77) April 25, 2018
Zinedine Zidane popisał się za to szeroką kadrą. Jeszcze nie tak dawno zapewniał, że jeśli będzie miał do dyspozycji zdrowe BBC, to nie zawaha się go użyć. W ostatnią środą zaskoczył większość sadzając na ławce Bale’a i Benzemę, dając szansę Lucasowi Vasquezowi, który w przeciągu całego sezonu udowodnił, że to jemu bardziej się należy miejsce w składzie. W przerwie Zizou również został zmuszony do zmiany swojego piłkarza z powodu kontuzji. Za Isco wszedł Assensio, który odpłacił się bramką.
Bayern Munich's route to the Champions League final is blocked by the shadow of Real Madrid!
طريق بايرن ميونيخ الى نهائي دوري الأبطال مسدود بظل ريال مدريد#asensio #ribery #jamesrodriguez #Lewandowski #RealMadrid #HalaMadrid #FCBayern #MiaSanMia #OmarMomani #ucl #ريال_مدريد pic.twitter.com/VTdB98ruxQ
— Omar Momani (@omomani) April 26, 2018
Real Madryt nie zagrał w Niemczech wybitnego meczu, ale to i tak pozwoliło im wywieść korzystny wynik z gorącego terenu… Chociaż może te środowisko dla Madrytczyków nie jest takie nieprzyjazne? Ostatnie sześć meczów w stolicy Bawarii zakończyłem się tryumfem Królewskich, więc problem leży gdzieś głębiej, niż w formie Roberta Lewandowskiego. Los Blancos po raz kolejny pokazali, że mogą grać bez Cristiano Ronaldo, który był na boisku kompletnie niewidoczny. Bayern zaś pokazał, że ze „schowanym” Lewandowskim nie jest zespołem na finał Ligi Mistrzów. Dziś można się spodziewać wielkiego meczu któregoś z goleadorów. Ostatnie 9 meczów na Santiago Bernabeu Portugalczyk kończył z golem. Zarówno on jak i Lewandowski byli oszczędzani w weekend, więc nie widzę przeciwwskazań, żeby któryś z nich dzisiaj nie powiększył swojego dorobku bramkowego (kurs na gola Ronaldo i zwycięstwo Realu w forBET wynosi 2.55, a gol Lewego i tryumf Bayernu to 4.00).
Jupp Heynckes na pewno pokazywał swoim podopiecznym zachowanie Juventusu Turyn, podczas ich ostatniej potyczki w Madrycie. Turyńczycy byli o krok od sprawienia sensacji na Bernabeu, a mieli o wiele gorszy wynik pierwszego meczu, niż Bayern Monachium. Zidane też z pewnością wracał do tego meczu, żeby jego piłkarze nie powtórzyli tych samych błędów, które nieomal doprowadziły do kompromitacji przed własną publicznością. Która ekipa lepiej odrobiła pracę domową? Tego dowiemy się już dzisiaj późnym wieczorem (kurs na awans w forBET: Real – 1.22, Bayern – 4.20).
Dominik Bożek