Większość rozgrywek o krajowe puchary jest już albo rozstrzygnięte, albo wkracza w decydującą fazę. Nie inaczej jest w Anglii, gdzie wczoraj Manchester United w stolicy Anglii pokonał Tottenham Hotspur i zapewnił sobie awans do finału najstarszych piłkarskich rozgrywek na Świecie. Jest to 29. finał angielskich rozgrywek Czerwonych Diabłów (20 finałów Pucharu Anglii i 9 finałów Pucharu Ligi Angielskiej) i żadna drużyna na Wyspach Brytyjskich nie może pochwalić się takim wyczynem. Dziś czeka nas drugi półfinał, w którym na Chelsea Londyn podejmie Southampton.
Puchar Anglii dla drużyn które zostały w grze o to trofeum, jest poniekąd pucharem pocieszenia. Manchester United coraz mocniej buduje swoje wicemistrzostwo, ale nieprzekonujący styl gry i kompromitujące odpadnięcie z Sevillą w Lidze Mistrzów sprawiają, że fani Czerwonych Diabłów nie będą miło wspominać tego sezonu. Szczególnie, że ich lokalny rywal zdjął dwa skalpy i nijak nie da się chociażby wyrównać tego osiągnięcia żadnej angielskiej drużynie w tym sezonie. Dzisiaj o 16. na Wembley spotkają się dwie drużyny, które chciałyby mieć tak „słaby” wynik, jak United.
Trudno komukolwiek uwierzyć, że Chelsea Londyn to niemal ta sama ekipa, która przed rokiem wygrała mistrzostwo Anglii. Na dziś The Blues zajmują piąte miejsce w tabeli Premier League, tracąc 5 punktów do miejsca gwarantującego udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Każdy jest pogodzony z tym, że misja Antonio Conte przy Stamford Bridge dobiega końca. I nie chodzi tu nawet o wyniki jakie notują w tej kampanii, ale i o styl w jakim trener Chelsea komunikuje się z ekipą Romana Abramowicza. Narzekanie na brak oczekiwanych transferów i odmienną wizję przyszłości klubu na pewno nie wpływa pozytywnie na ocenę poczynań Włocha.
Southampton przed sezonem prędzej widzielibyśmy w miejscu, gdzie można myśleć o grze w europejskich pucharach, niż w strefie spadkowej. Święci do bezpiecznego miejsca tracą 4 punkty, ale mają jeden mecz więcej, niż Swansea, które piastuje wymarzoną pozycję. Mark Hughes jest nieco ponad miesiąc zatrudniony na stanowisku pierwszego trenera. 14 marca br. włodarze Świętych ocenili, że Walijczyk dobrze może się sprawić w roli trenera-strażaka. Jest całkiem możliwe, że szkoleniowiec wobec problemów w lidze wystawi dzisiaj rezerwowy skład. Z drugiej strony, czy nie warto – nawet kosztem spadku – rozegrać dwóch doskonałych meczów, które dzielą piłkarzy z St. Mary’s od trzeciego trofeum w historii klubu (Puchar Anglii, Puchar Ligi)?
Minął ledwie tydzień od ich ostatniego meczu przeciwko sobie. Southampton m.in. dzięki trafieniu Jana Bednarka, prowadziło u siebie ze stołecznym klubem 2:0. Niestety, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach Święci stracili koncetracje i zdołali wbić sobie 3 gole, przegrywając mecz. Porażka boli tym bardziej, że obecnie punktu są im potrzebne jak nigdy. Debiut Polaka – mimo porażki – w ujęciu indywidualnym był bardzo udany. Były piłkarz Lecha, jako jeden z trzech naszych rodaków zapisał się w historii Premier League strzelając gola w tych rozgrywkach. Mark Hughes boryka się z licznymi kontuzjami swoich stoperów, więc występ Bednarka w dzisiejszym meczu jest całkiem prawdopodobny.
Dziś odbędzie się 9. odcinek historii rywalizacji Chelsea z Southampton w tych najstarszych rozgrywkach. O dziwo, w pięciu meczach The Blues musieli uznać wyższość dzisiejszego rywala. To sprawia, że możemy się dzisiaj spodziewać nie tylko goli (Chelsea w ostatnich 17 spotkaniach przeciwko Świętym strzelała co najmniej jednego gola), ale i niespodzianki w postaci awansu Southampton. Historia ich pojedynków we wszystkich rozgrywkach przemawia już na korzyść podopiecznych Antonio Conte (43 wygranych, 28 remisów, 30 przegranych). Analitycy z forBET w roli zdecydowanego faworyta stawiają Londyńczyków (kurs na awans Chelsea – 1.20, Southampton – 3.90).
Dominik Bożek