Jeszcze się sezon reprezentacyjny w siatkówce nie zaczął, a już można chwalić naszego nowego selekcjonera. Pierwsze decyzje Vitala Heynena są bardzo sensowne.
Przed belgijskim trenerem intensywny czas. Jeszcze w kwietniu poda nazwiska powołanych do prowadzonej przez siebie reprezentacji Polski. Będzie to zarazem skład na Ligę Narodów, nowe rozgrywki, które ruszają 25 maja. Pierwsze zgrupowanie siatkarzy zacznie się 9 maja. Nowy opiekun Polaków będzie miał więc dwa tygodnie na przyglądanie się zawodnikom. Ale nie na ich wstępne poznanie, bo to już zdążył uczynić. Objechał kilka krajów, porozmawiał z około 30 graczami. Heynen już pewnie wie, kogo zaprosi do nowej kadry. My niebawem też się przekonamy.
Belg obejmuje drużynę wciąż aktualnych mistrzów świata. Plasującą się na trzecim miejscu w rankingu FIVB. Będącą też od jakiegoś czasu w dołku. Z nowymi twarzami, które jeszcze nie zastąpiły starych gwiazdorów, którzy to po polskim złotym mundialu zakończyli kariery. Na zeszłorocznych Mistrzostwach Europy rozgrywanych w naszym kraju odpadliśmy szybko, bo już w barażach o ćwierćfinał ze Słowenią. Kryzys trwa. I nawet jeśli nie jest on tak wielki, jak ma to miejsce w przypadku piłkarzy ręcznych – to jednak istnieje. A nadchodzący sezon reprezentacyjny będzie wymagający. Zacznie się wspomnianą już nową formułą pod nazwą „Liga Narodów”. Najważniejszą imprezą są zaś wrześniowe Mistrzostwa Świata, które odbędą się we Włoszech i w Bułgarii. Polacy przystąpią do niej jako obrońcy tytułu. Choć na kolejne złoto raczej ciężko liczyć, to polska siatkówka potrzebuje sukcesów, o czym niedawno w wywiadzie dla Infosport.pl mówił Karol Kłos:
To też widać, jak te sukcesy reprezentacji napędzają PlusLigę. Całą siatkówkę w Polsce. Wpływają na to, jaka jest frekwencja na starciach ligowych. Pamiętam, jakie tłumy pojawiały się na trybunach po mistrzostwach świata, gdy jeździliśmy na mecze z Bełchatowem. A teraz już trochę czasu minęło i tych ludzi jest mniej. To smutne. Przydałby się taki bodziec, który by przypomniał kibicom polską siatkówkę.
Nasi zagrają w grupie D, w której zmierzą się z Bułgarią (gospodarze), Iranem, Kubą, Finlandią i Portoryko. Nie są to bardzo wymagający rywale, więc tym bardziej warto to wykorzystać. Bułgarzy na pewno mogą być u siebie mocni, ale też pytanie, czy są w stanie wygrzebać się z obecnego marazmu (14. pozycja w zestawieniu FIVB). Na Irańczyków od jakiegoś już czasu trzeba uważać, ale nie są nie do pokonania. Podobnie jak Kubańczycy, którzy mają wciąż swoje wewnętrzne problemy i nawet nie wiadomo, jaki wystawią skład.
My jednak musimy przede wszystkim skupiać się na sobie i systematycznie przebudowywać naszą reprezentację. Zadanie to przekazano 48-letniemu Heynenowi. I choć jesteśmy jeszcze przed pierwszym zgrupowaniem, to kilka decyzji nowego szkoleniowca Polaków warto już docenić.
Ewolucja, a nie rewolucja
W wywiadzie dla PAP-u selekcjoner polskiej kadry przyznał:
Nie jestem fanem żadnych rewolucji. Stawiam na ewolucję, a to oznacza, że nie mogę wymienić nagle całej szóstki. Wprowadzić samych nowych czy młodych zawodników. Nie o to chodzi w siatkówce. Proszę spojrzeć na najlepsze drużyny na świecie. Są tam siatkarze powyżej 30. roku życia, ale też tacy po 28, 25, 23, 20 lat. To jest mieszanka i takie ekipy spisują się bardzo dobrze. Też będę do tego dążyć.
Brawo za rozwagę. Nad Wisłą często patrzymy na sprawy zero-jedynkowo. Jakby świat był tylko czarno-biały. Albo nasi są najlepsi, albo najgorsi. Są w dołku? To pogonić wszystkich. Tak się zespołu nie buduje, bo ci młodzi muszą mieć od kogo się uczyć. A, że eksperci mu podpowiadają, by radykalnie odmłodził skład i oparł go głónwna złotych juniorach? Heynen jakby tego nie słyszy, bo w wywiadzie dla Polsatu Sport zapowiedział, że wciąż liczy na Fabiana Drzyzgę i Grzegorza Łomacza. To obok nich mają się rozwijać młodsi Łukasz Kozub czy Marcin Komenda.
Dwie imprezy – jeden szczyt formy
Belgijski szkoleniowiec w rozmowie z Przeglądem Sportowym przyznał również:
Wiecie co było największym problemem w Polsce? To, że zawsze grało się dla wyników. Zamiast sprawdzać w Lidze Światowej nowych zawodników, zamiast dawać szansę mniej doświadczonym graczom, wszyscy nastawiali się na sukcesy. To zła droga. Przecież takim siatkarzom jak Damian Schulz czy Łukasz Kaczmarek brakuje doświadczenia, a jeśli wystawi się atakującego w mistrzostwach świata bez uprzedniego sprawdzenia, to szanse na zwycięstwo są zerowe. Polska powinna co dwa lata organizować finał Ligi Światowej, bo wtedy mogłaby spokojnie próbować zawodników. Poza tym eksperymentowanie nie oznacza, że będziemy przegrywali. W każdym meczu chcę odnosić zwycięstwa, ale najważniejsze w tym roku będą mistrzostwa świata.
100% racji. Z dwóch powodów.
Po pierwsze, jeśli nastawiasz się na wygranie w danym sezonie reprezentacyjnym wszystkiego, co tylko można (a u nas często były takie plany), to potem brakuje właśnie okazji, na wprowadzanie młodych.
Po drugie, gradacja celów jest bardzo ważna, a jakże zapominana w naszej siatkówce. Od lat chcieliśmy w danym roku triumfować i w Lidze Światowej, i na igrzyskach/mistrzostwach świata. A tak zwykle się nie da. Zbudowanie dwóch szczytów formy w krótkim odstępie czasu jest często niemożliwe. Pamiętam rok 2012, gdy w fenomenalnym stylu wygraliśmy w lipcu Ligę Światową. Tylko co z tego, skoro miesiąc później na zawodach olimpijskich w Londynie odpadliśmy w ćwierćfinale z Rosją? Uniknęlibyśmy tego rywala, gdybyśmy w grupie nie ulegli Bułgarii i Australii. Naszym brakowało jednak paliwa, szczyt formy nadszedł na Ligę Światową. W tym roku jest podobnie – Liga Narodów to na pewno interesujące rozgrywki, ale kluczowy będzie wrześniowy mundial. Dobrze, że Heynen od początku zdaje sobie z tego sprawę.
W każdym z turniejów Ligi Narodów Heynen zamierza sprawdzać innych siatkarzy. Tak, by na włosko-bułgarskie mistrzostwa wykrystalizował się już podstawowy skład reprezentacji.
Polscy asystenci
Michał Gogol, Sebastian Pawlik i Paweł Woicki zostaną współpracownikami Belga. W przypadku tego ostatniego to zaskoczenie, bo Woicki wciąż jest zawodowym graczem, reprezentuje barwy Indykpolu AZS i wcale nie myśli o zakończeniu kariery. To były kadrowicz, Mistrz Europy z 2009 roku. W drużynie narodowej często zmiennik Pawła Zagumnego. Z selekcjonerem poznał się w Bydgoszczy.
Dobrze się rozumieliśmy i od tego czasu staram się podążać jego ścieżką. Jeśli będę mógł, to chętnie mu pomogę, mam do niego ogromny szacunek. Taki sam zresztą, jaki on ma do Polaków, co potwierdza dobór współpracowników – zauważa były zawodnik m.in. Skry Bełchatów i Asseco Resovii.
Jakie Woicki dostanie zadania? Najpewniej zaopiekuje się młodymi rozgrywającymi. To kolejne zmyślne posunięcie Heynena. Obaj panowie znają się z czasów współpracy w Delekcie Bydgoszcz. Nasz nowy opiekun w tym przypadku także nie zważa na głosy krytyki. Działacze związkowi obawiają się bowiem, czy Woicki da radę pogodzić obowiązki siatkarza z pracą dla kadry narodowej.
Leon poćwiczy z kadrowiczami
Znakomitym pomysłem naszego trenera jest także zaproponowanie Wilfredo Leonowi, by już latem dołączył do polskiego zespołu. Mimo, że formalnie w naszej reprezentacji będzie mógł występować dopiero od przyszłego roku. Heynen w wywiadzie dla Polsatu Sport przyznał:
Powiedziałem mu, że jeśli chce, to może z nami trenować. Jestem pewien, że pojawi się w Spale. To pozwoli nam myśleć o nim jako o członku tej drużyny.
Jeden z najlepszych graczy na świecie będzie miał więc okazję już teraz poznać swoich nowych reprezentacyjnych kolegów. Potrenować z nimi, podnieść poziom treningów. Jego obecność na zgrupowaniu będzie korzystna i dla niego samego i dla pozostałych zawodników.
Zakopane, a nie Spała
Belg słynie z innowacyjnych rozwiązań. Jednym z nich jest także pomysł, by zgrupowanie reprezentacji Polski zorganizować nie tradycyjnie w Spale, a w stolicy polskich Tatr. Tak Przeglądowi Sportowemu tłumaczył tę decyzję:
Jak długo można siedzieć w Spale? Rok temu reprezentacja Polski spędziła tam sześć tygodni z rzędu, a potem przegrała mistrzostwa Europy. Wracasz po przegranym turnieju do tego samego miejsca i jak się czujesz? To miejsce kojarzy ci się z porażką. Dlatego prowadząc reprezentacje Belgii i Niemiec po porażkach starałem się nie mieszkać w tym samym hotelu.
Liczy się każdy detal
Heynen stara się być perfekcjonistą w każdym calu. Chce poznać nie tylko jak najlepiej swoich nowych podopiecznych, ale także i kraj, którego kadrę prowadzi. Uczy się polskiego języka, poznaje naszą kulturę, mentalność. Rozmawia nie tylko z siatkarzami, ale także z działaczami, z dziennikarzami. Chce jak najwięcej dowiedzieć się o polskiej piłki siatkowej i to od wielu stron ze środowiska. To cenne podejście.
Powyższa laurka na cześć Vitala Heynena będzie oczywiście bez znaczenia, jeśli drużyna narodowa zawiedzie pod jego wodzą. Dopiero po owocach poznamy nowego selekcjonera Polaków. Ale jego pierwsze decyzje dają nadzieje na lepsze jutro dla polskiej siatkówki.
Dominik Senkowski