Ani nie jest młody, ani już dobry. Najlepsze lata ma za sobą, wciąż bywa „bohaterem” różnych skandali. Co jeszcze musi zrobić Sławomir Peszko, by w końcu Adam Nawałka przestał go powoływać do reprezentacji?
Cytując klasyka, musiałby chyba po pijanemu przejechać na pasach niepełnosprawną zakonnicę w ciąży, by nie pojechać na mundial do Rosji. Wszyscy wiemy, że trener Nawałka ma ogromny ból głowy ze skrzydłowymi. A to kontuzjowani, a to w nierównej formie. Tylko, że Peszko nie jest żadnym antidotum na poprawę tej sytuacji. W tym sezonie zagrał 20 spotkań w badziewnej Ekstraklasie, zanotował w nich 3 gole i 4 asysty. Jest zawodnikiem 14-stej w tabeli (przed tą kolejką) Lechii Gdańsk. Częściej kopie się po czole, niż prezentuje na boisku poziom godny drużyny narodowej. A dodatkowo nie zachowuje się tak, jak przystało na reprezentanta kraju. Nie chcę tu rzucać jakiś umoralniających gadek, ale chyba jest pewną niestosownością zapraszanie na zgrupowania kadry kogoś, kto co chwila wpada w tarapaty. Dodajmy – na własne życzenie.
Ostatnia historia? Po niedawnym meczu z Arką Gdynia Peszko oraz Simeon Sławczew skopali i zwyzywali dmuchane lalki ubrane w koszulki rywala. Tak śmieszne, że aż żałosne. Dorośli faceci, a jak dzieci. Komisja Ligi ukarała obu piłkarzy Lechii grzywną. Bułgara w wysokości dwóch tysięcy złotych, Polaka w wysokości tysiąca złotych. Po tym wydarzeniu trener gdańszczan Piotr Stokowiec powiedział: Sławka musimy gdzieś zamknąć, żeby nie szukał przygód.
Sławomir Peszko w lutym skończył 33 lata. Od kilku sezonów nie prezentuje tego, co w szczycie swojej formy. W czasach, gdy występując w poznańskim Lechu, sięgał po mistrzostwo Polski. Wtedy wychowanek Wisły Płock znajdował się w topowej dyspozycji. Przyjaźń z Robertem Lewandowskim była widoczna także na murawie, gdzie obaj dobrze ze sobą współpracowali. Jednak od tamtego momentu Peszko z roku na rok zaczął grać coraz gorzej, a „Lewy” coraz lepiej. Złośliwi twierdzą, że obecne powołania „Peszkina” to zasługa głównie Lewandowskiego, który po prostu nie wyobraża sobie polskiej kadry bez kumpla. Jaka by ta prawda nie była, to konkluzja jest zawsze taka sama – Peszko nie powinien reprezentować Polski w piłce nożnej. A, że doświadczony i zasłużony dla rodzimego futbolu? Za zasługi to trafia się na Powązki, a nie do drużyny narodowej.
Wielu kibiców ma bekę z tego zawodnika, przypomina żarty typu Peszko – pół piłkarz, pół litra. Mnie to już przestało bawić. Widzę bowiem człowieka, który robi sobie po prostu ze wszystkich jaja. Z fanów Lechii, z kibiców reprezentacji, z kolegów z zespołu, z kadry, z trenerów. Brak profesjonalizmu to najlżejsze określenie jego postępowania. Swoim zachowaniem Peszko mozolnie burzy dobry wizerunek reprezentacji. To wstyd, żeby taki gracz miał nas gdziekolwiek reprezentować. A tym bardziej na najważniejszej sportowej imprezie świata, jaką są mistrzostwa w piłce nożnej.
Człowiek się wyłączy na kilka godzin z tak zwanego Twittera i od razu życie przecieka mu przez palce – kadrowicz Peszko i dmuchana lalka, Krawczyk i nagranie na Grammy, we Wrocławiu narodziny lemurów… Nie można spuścić oka, bo rzeczywistość błyskawicznie odjeżdża!
— Paweł Kapusta (@pawel_kapusta) April 13, 2018
Jasnym jest, że bohater tego tekstu nie wystąpi na rosyjskim turnieju w podstawowym składzie. Przynajmniej na samym początku imprezy. Ale z biegiem kartek, kontuzji, kto wie? Ponadto może wchodzić w końcówkach, jako zadaniowiec, dżoker. Selekcjoner Nawałka widzi go w takiej roli. Tylko, czy w miejsce Peszki nie lepiej powołać kogoś młodego, kto dzięki temu będzie miał okazję posmakowania światowej piłki? Zbierze doświadczenie, które w przyszłości może zaprocentować? Po sto kroć sensowniejszym rozwiązaniem byłoby zabranie choćby Sebastiana Szymańskiego z Legii Warszawa. Podobno taki zdolny, podobno warty już miliony. To niech się uczy na treningach od najlepszych piłkarzy z polskim paszportem, niech na własne oczy zobaczy wielki futbol. Bo Peszko takowy powinien już oglądać tylko w telewizji.