W dwóch półfinałach europejskich lig dojdzie do przedwczesnych finałów.
O 12. w Nyonie, w siedzibie UEFA Eric Abidal mógł przystąpić do wyciągania kulek. Pierwszym zespołem jaki wylosował byli jego krajanie – Olympique Marsylia. Los przydzielił im FC Salzburg. Obie ekipy są tuż po sprawieniu niespodzianek w 1/4 finału. Drużyna z Salzburga pokonała, aż 4:1 Lazio przed swoją publicznością. Rzymianie, w opozycji do swoich rywali z miasta, zaprzepaścili dwubramkową zaliczkę z pierwszego meczu, wypadając tym samym poza burtę Ligi Europy. OM za to wygrało u siebie z RB Leipzig 5:2 i pozbawiło tym samym Niemiec drugiego reprezentanta ich kraju w europejskich pucharach. Obydwie ekipy mogą być zadowolone z takiego obrotu sprawy, gdyż uniknęli potencjalnie lepszych rywali.
Los nie był łaskawy dla Arsenalu i Atletico, krzyżując ich drogi już w półfinale. Londyńczycy mogą być podwójnie zawiedzeni, gdyż pierwszy mecz grają u siebie, co stwarza Rojiblancos przewagę w rewanżu. Na pewno madrycka publiczność będzie dwunastym zawodnikiem w drugim meczu na Wanda Metropolitano. Zarówno Arsenal, jak i Atletico zostali postraszeni w poprzedniej rundzie. Sporting, mimo kryzysu w klubie, do końca walczył o awans z podopiecznymi Diego Simeone – zabrakło im jednej bramki do dogrywki. Kanonierom ciśnienie podniosło CSKA, które po 50 minutach prowadziło 2:0. Arsenal w porę się ocknął i doprowadził do wyrównania, uspokajając swoich kibiców, którzy i tak mają dość powodów do zmartwień. Z losowania może być zadowolony Mesut Ozil, który trzykrotnie strzelał gole przeciwko Atletico w barwach Realu. Ewidentnie jest to jego ulubiona ofiara. Ten przedwczesny finał będzie pierwszym meczem pomiędzy tymi dwoma zespołami.
Pierwsze mecze półfinałowe odbędą się w 26 kwietnia, a rewanże tydzień później.
O 13. Erica Abidala zmienił Andrij Szewczenko, ambasador finału w Kijowie. Były piłkarz Milanu na początku wylosował Bayern Monachium. Wszyscy wiedzieli po tym, jaką następną kartkę rozwinie Ukrainiec. Real Madryt do tej pory 24 razy spotykał się z Bawarczykami w europejskich pucharach (bilans meczów: 11-2-11). Po wyeliminowaniu mistrza Francji, mistrza Włoch, Królewscy zmierzą się z mistrzem Niemiec. Wszystkie oczy będą zwrócone na Roberta Lewandowskiego, którego już nawet Pani Halina z warzywniaka łączy z madryckim klubem. Jego klubowy kolega, James Rodriguez, też będzie chciał udowodnić włodarzom z Santiago Bernabeu, że przedwcześnie go skreślili. Kibice Bayernu na pewno nie są zadowoleni z losowania, gdyż w ostatnich pięciu meczach przeciwko Królewskim przegrali pięciokrotnie. Przewagą Realu będzie na pewno kalendarz, w którym będą mieć o jeden mecz mniej od swoich rywali. Bayern Monachium nie powinien się tym przejmować, bo poza graniem w pucharze Niemiec nie grają już meczów stawkę. Wszystko to za sprawą przedwczesnego zdobycia mistrzostwa Niemiec. Real Madryt pewnie też nie będzie się przemęczać, bo ligę odpuścił na długo przed tym, kiedy Bayern wzbogacił swoją gablotę o kolejne trofeum.
Pierwszy mecz w Monachium odbędzie się 25 kwietnia, a rewanż w Madrycie 1 maja.
Drugi półfinał to pojedynek Liverpoolu z AS Romą. Analogicznie do drugiej pary Ligi Europy, obydwie drużyny powinny być zadowolone z takiego obrotu sprawy. Rzymianie są sprawcami największej niespodzianki w tej edycji Ligi Mistrzów. Po przegraniu meczu 1:4 na Camp Nou, zdołali odrobić straty na Stadio Olimpico, eliminując utytułowanego rywala. Gdyby nie to spotkanie, to sprawcami największej niespodzianki byliby The Redds, którzy ukrócili mocarstwowe plany Manchesteru City Pepa Guardioli. Anglicy i Włosi mają przed sobą najgorętszy okres w sezonie. Muszą bić się o swoje miejsce w tabeli, gdzie czują napór swoich rywali. Cokolwiek się nie stanie w tym dwumeczu, to śmiało można się pokusić o stwierdzenie, że niespodzianką jest to, że Roma lub Liverpool będą w tegorocznym finale Ligi Mistrzów w Kijowie.
Mecz w mieście Beatelsów rozgrywany będzie 24 kwietnia, a rewanż 2 maja w stolicy Włoch.
Dominik Bożek