Nie milkną echa inauguracyjnej kolejki PGE Ekstraligi. Tym razem nie idzie o koszmarnie wyglądający upadek, na szczęście, bez większych konsekwencji Jasona Doyle’a. Owszem, chodzi też o wypadek, ale w innym spotkaniu w innym kontekście, z nieco odmiennymi reperkusjami.
Wyścig 9. meczu MrGarden GKM Grudziądz – forBET Włókniarz Częstochowa, początek trzeciego okrążenia. Pod łokieć jadącemu na trzeciej pozycji Adrianowi Miedzińskiemu wchodzi Szwed Antonio Lindbaeck. Zawodnik Włókniarza nie opanowuje motocykla, zahacza o tylne koło Krystiana Pieszczka, z impetem wpada na dmuchaną bandę i się od niej odbija. Sędzia Ryszard Bryła z powtórki biegu wyklucza Miedzińskiego:
Z innego ujęcia kamery widać jeszcze wyraźniej, że Lindbaeck trafia w nogę torunianina. Przy takiej prędkości i bez oczu z tyłu głowy wystarcza naprawdę niewiele, by żużlowiec stracił panowanie nad motocyklem. Miedziński został niesłusznie wykluczony. Groźna sytuacja z 9. biegu rzutowała na kolejne wydarzenia na torze i poza nim.
Reprezentantowi forBET nic wielkiego się nie stało. W każdym razie nic, co eliminowałoby go z zawodów. Wystartował jeszcze w 11. wyścigu, ale… nie ukończył go, bo pojechał niczym nieopierzony junior i na drugim łuku grudziądzkiego toru nieatakowany wykręcił „bączka” i znowu upadł.
Atak, już po zawodach, na Miedzińskiego przepuścił jeździec GKM-u Krystian Pieszczek.
„Kiedyś wjedzie innemu zawodnikowi w plecy. Co do mojej kolizji, to próbowałem opanować sytuację, ale nie dało się. Jestem cały i zdrowy, ale to nie jest pierwsza sytuacja, w której Miedziński powoduje wypadek. Rok temu w sparingu zrobił mi to samo, wjechał w koło po prostu. Są to bardzo niebezpieczne sytuacje i oby nikt nie stracił przez to zdrowia. Za chwilę dojdzie do rękoczynów po tym, co on robi” – powiedział Pieszczek (sportowefakty.wp.pl).
Żużlowcy poddawani są wielkiej presji, krew jeszcze długo po zawodach w nich „buzuje”. Niemniej, słowa 22-latka to w ogóle nieukrywana groźba pod adresem Miedzińskiego. Coś, co trzeba piętnować. Owszem, „Miedziak” nie jest grzecznym żużlowcem, ma opinię zbyt ryzykancko jeżdżącego zawodnika. Wypowiedź Pieszczka jest jednak karygodna. Po pierwsze, w opisie sytuacji z 9. biegu nie miał racji, Miedziński był niewinny. Po drugie, co ważniejsze, jego słowa zagęszczają już i tak dość gęstą atmosferę wokół wychowanka Apatora Toruń. I niby co gdańszczanin miał na myśli? Może taki, jak poniżej, sposób rozwiązywania konfliktów?
Nie popadajmy w przesadę. A swoją drogą także Pieszczek, mimo znacznie krótszego od Miedzińskiego stażu pracy na torze, nie jest żużlowcem bez skazy. O tym przypomniał zresztą szef forBET Włókniarza Michał Świącik, który na swoim Facebooku zripostował atak Pieszczka, przypominając mu sytuację sprzed lat podczas finału MIMP w Lesznie. Gdańszczanin w 15. biegu dość ostro potraktował wówczas Adriana Cyfera, co po imprezie w dosadny sposób skomentował Piotr Pawlicki:
Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli… Nie ma więc co się nadymać, grozić i „cwaniakować”. Internet nie zapomina. A wszystkim żużlowcom należy życzyć ostrej (jeśli już nie da się inaczej), ale fair walki na torze.
Druga kolejka PGE Ekstraligi zapowiada się bardzo interesująco. forBET Włókniarz Częstochowa podejmie Grupę Azoty Unię Tarnów; Get Well Toruń zmierzy się z Betardem Spartą Wrocław; Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra ugości MrGarden GKM Grudziądz, zaś Fogo Unia Leszno pojedzie z Cash Broker Stalą Gorzów.