Po wczorajszych emocjach w Lidze Mistrzów czas na kolejne spotkania. Główną atrakcją dzisiejszego wieczoru będzie pojedynek pomiędzy Liverpoolem, a Manchesterem City – niezależnie od wyniku tego starcia już po losowaniu wiedzieliśmy, że w półfinale zobaczymy jedną drużynę z Wysp. W drugim starciu natomiast faworyt jest tylko jeden – trudno prognozować, aby FC Barcelona nie awansowała do kolejnej fazy rozgrywek. Goście z Romy postarają sie o niespodziankę, jednak wiemy doskonale, że będzie to naprawdę trudne.
Pojedynek rodem z Premier League to obok meczu Juventus – Real Madryt najciekawsze starcie tej serii gier. Powodów ku temu jest kilka. Pierwszy z nich to trwająca już jakiś czas rywalizacja na linii Guardiola – Klopp. Obaj menedżerowie mają już klarowne doświadczenie w fazie pucharowej Ligi Mistrzów i choć większe sukcesy notował były szkoleniowiec Barcelony trzeba jasno podkreślić, że niemiecki trener miał o wiele trudniejsze warunki pracy. Guardiola dostawał do swoich rąk bardzo mocne środki finansowe, które pożytkował na najlepszych piłkarzy w Europie, podczas gdy Klopp głównie kreował graczy, którzy najczęściej stanowili później o sile Bayernu Monachium. Mimo to, obaj szkoleniowcy potrafili awansować do finału tych elitarnych rozgrywek europejskich, lecz od tych wydarzeń minęło już dosyć sporo czasu. Ostatni finał Hiszpana to bowiem 2011 rok, a Niemca 2013 – Guardiola zdobył wówczas drugi tytuł Ligi Mistrzów z Barceloną, pokonując Manchester United 3:1, natomiast Klopp uległ w finale Bayernowi Monachium 1:2. Od tego czasu obaj szkoleniowcy wciąż próbują awansować do decydującej fazy turnieju – najbliżej był tego dwukrotnie Hiszpan, ale został powstrzymany najpierw w Barcelonie przez Chelsea, a później w Bayernie przez Real Madryt, który w tym samym roku sięgnął po słynną decimę.
Głównym polem rywalizacji obu szkoleniowców jest teraz Premier League. Od kiedy zaczęli pracować w jednej z najlepszych lig Europy mierzyli się ze sobą już czterokrotnie, a bilans jest o wiele bardziej korzystny dla Niemca – 2 zwycięstwa, 1 remis i 1 porażka. Najwięcej emocji wzbudził pojedynek z tego sezonu, gdy po genialnym spektaklu Liverpool pokonał Manchester City 4:3 odbierając im miano drużyny niepokonanej w lidze. Nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby ten wynik uległ powtórzeniu – patrząc na formę obydwu zespołów w ostatnim czasie, a także jakość grających tam zawodników nie można tego w pełni wykluczyć.
Klopp on his record v Guardiola: “I never beat Pep Guardiola, it was my teams. That record is not important – Pep isn't worried about that record and I’m not proud of it. If you can beat the best that's enough for that day.”
Watch live and free: https://t.co/8uem9cTVw2 pic.twitter.com/fDe3yPPxcU
— Liverpool FC (@LFC) April 3, 2018
Jak wygląda sytuacja kadrowa obydwu drużyn? Mogłoby się wydawać,że w ekipie The Reds wystarczy powiedzieć, że zdrowy jest Mohamed Salah, który notuje absolutnie genialny sezon na Wyspach zdobywając aż 29 trafień na boiskach Premier League. (kurs na jego gola w 1,95) Reprezentant Egiptu jest nie do zatrzymania i jego dyspozycja może być kluczem do pokonania dzisiejszych rywali. Jurgen Klopp ma jednak powody do zmartwienia. Kontuzja Joela Matipa, który bardzo dobrze wyglądał w duecie z Virgilem van Dijkem mocno komplikuje kwestię defensywy The Reds – mogą być oni skazani na Dejana Lovrena. Oprócz stopera na boisku nie zobaczymy Emre Cana oraz Adama Lallany: ich miejsca zajmą prawdopodobnie Jordan Henderson oraz Alberto Moreno, którzy są zaledwie jedną żółtą kartkę od zawieszenia. Spory problem ma także Pep Guardiola, który nie będzie mógł skorzystać ze swojego czołowego napastnika, a więc Sergio Aguero – na szpicy zastąpić go powinien Gabriel Jesus. Dobrą wiadomością jest natomiast powrót do zdrowia Fabiana Delpha, który bardzo dobre wyglądałna lewej obronie. Jak zakończy się to spotkanie? Początek o 20:45! (kursy forBET 2,85 – 3,65 – 2,40)
Drugi mecz, mimo posiadania zdecydowanego faworyta, warto śledzić z dwóch powodów. Po pierwsze – w futbolu wszystko może się zdarzyć, a po drugie Romie dwukrotnie udało się zremisować z Barceloną podczas pojedynków w Lidze Mistrzów. Większość kibiców doskonale pamięta bramkę Alessandro Florenziego z 16 września 2015 roku – to nic, że w kolejnym meczu fazy grupowej Blaugrana rozgromiła Rzymian aż 6:1. Gdyby któremuś z zawodników Romy udało się zdobyć takiego gola, byłby on na wagę złota, gdyż pierwszy mecz rzymianie rozegrają na wyjeździe.
No pineapple on Pizza today, @mterstegen1 😉https://t.co/J9ISWV1XND
— Ramzi ⚽Ⓜ (@footballmood) April 3, 2018
Nastrojów przed tą konfrontacją na pewno nie poprawił remis z Bologną – mimo zdecydowanej przewagi w tym spotkaniu nie udało się podopiecznym di Francesco przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Jeszcze gorzej mogło być za to u piłkarzy Valverde – Barca była na najlepszej drodze, aby przegrać z Sevilla 0:2, jednak dwie bramki w ostatnich dwóch minutach regulaminowego czasu gry uratowały punkt dla zawodników z Katalonii. Dziewięć punktów przewagi nad Atletico pozwala Barcelonie na takie wpadki, gdyż nawet w takim wypadku ciężko będzie ich dogonić.
Kogo zabraknie w tym starciu? Przede wszystkim Sergio Busquetsa, który wciaz ma problem z palcem u nogi. Opróćz jednego z kluczowych pomocników w Barcelonie zabraknie Lucasa Digne’a oraz Sergiego Sampera, więc nie są to aż tak poważne braki, jak przypadek reprezentanta Hiszpanii. Roma natomiast ma powody do zadowolenia, gdyż do jej składu powinien wrócić rekonwalescent Radja Naingollan. Włoska ekipa nie będzie mogła skorzystać jedynie z Cengiza Undera. Czy będziemy świadkami sensacji w tym dwumeczu? Trudno się teg spodziewać – gdyby tak się jednak stało, sporo można na tym zarobić! (kursy forBET 1,25 – 6,50 – 12,50)