W piątek Adam Nawałka ogłosił powołania na towarzyskie spotkania z Nigerią oraz Koreą Południową. Jedną z największych niespodzianek było zaproszenie do kadry dla Bartosza Białkowskiego. Golkiper Ipswich Town już od pewnego czasu był kandydatem do roli bramkarza nr 3. Zawodnik z Wysp ma realną szansę wygryźć Łukasza Skorupskiego, który od dłuższego czasu pozostaje w cieniu swojego kolegi z drużyny, a więc Alissona.
Powołanie dla 31 – letniego zawodnika z Elbląga zaskoczyło nawet samego zainteresowanego. Należy jednak obiektywnie spojrzeć, czy rzeczywiście należy rozpatrywać to w kategorii niespodzianki. Owszem, rozmawiamy o zawodniku niezwykle doświadczonym, który wiekowo jest na pewno mniej korzystnym wyborem niż piłkarz, który w reprezentacji ma szansę błyszczeć za trzy – cztery lata. Problem z polskimi bramkarzami młodego pokolenia jest natomiast taki, że na szerokim horyzoncie nikogo takiego nie widać. Potencjał miał mieć Jakub Wrąbel, niestety został on zweryfikowany negatywnie przez Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Polsce. Bartłomiej Drągowski choć rozegrał dwa spotkania w Pucharze Włoch dla Fiorentiny, wciąż jest bardzo daleko, aby zagrozić w jakikolwiek sposób Marco Sportiello. Największe nadzieje możemy pokładać w Tomaszu Losce, który w przekroju całego sezonu jest odkryciem Górnika Zabrze, a także Kamilu Grabrze, który natomiast gra do tej pory jedynie w młodzieżowej Premier League i trochę bardziej znany jest z wpisów na Twitterze.
Warto zatem postawić na kogoś, kto całe życie szedł pod prąd. Wychowanek Olimpii Elbląg opuścił Polskę dość szybko, bo już w wieku dziewiętnastu lat. Wówczas trafił do Southampton, które w sezonie 2005-06 musiało zadowolić się jedynie grą w Championship, gdyż rok wcześniej nie udało im się przetrwać w angielskiej elicie. Pierwszy sezon był dość obiecujący, bo po trafieniu na St Mary’s Stadium, Białkowski rozegrał 7 meczów we wszystkich rozgrywkach i w kolejnym miał aspirować do pozycji bramkarza nr 1. Niestety, kontuzja z końcówki sezonu uniemożliwiła Polakowi skuteczną rywalizację i w efekcie 31- latek nie może dobrze wspominać swojego pobytu w ekipie Świętych. Zaledwie 42 mecze przez 7,5 sezonu to wynik zdecydowanie niedostateczny dla każdego piłkarza. Ostatecznie pod koniec kampanii ligowej 2011/12 klub zdecydował rozwiązać się kontrakt z Białkowskim, a nasz rodak na podpisał umowę z Notts County. Była to świetna decyzja.
„Czasami trzeba zrobić jeden krok do tyłu, aby zrobić dwa do przodu” – tak można opisać przygodę byłego gracza Southampton w League One. Z marszu został on pierwszym golkiperem nowego zespołu i już w debiutanckim sezonie rozegrał więcej meczów niż przez cały pobyt w poprzedniej ekipie. Białkowski został doceniony przez ówczesnego menedżera, Keitha Curle, który określił go mianem: „jednego z najlepszych bramkarzy ligi”. Łącznie pierwszy sezon zakończył on z wynikiem 40 ligowych spotkań, w których zachował 14 czystych kont. Drugi był równie doskonały – 48 meczów we wszystkich rozgrywkach i wiadomym było, że Polak nie powiedział jeszcze na Wyspach ostatniego słowa.
Swoje zainteresowanie ku Białkowskiemu zwróciło Ipswich Town – zespół, gdzie był on wypożyczony w sezonie 2009/10, jednak nie dostał szans na grę. Teraz było zupełnie inaczej. Ipswich z naszym rodakiem w składzie grało znakomicie i otarło się nawet o Play-Offy Premier League. Niestety, wówczas w życiu Białkowskiego wydarzyła się tragedia – śmierć ojca uniemożliwiła mu wystąpienie w być może najważniejszych pojedynkach swojego życia. Ipswich nie udało się awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii, ale mimo to kibice docenili polskiego bramkarza wybierając go najlepszym zawodnikiem zespołu w sezonach 2015/16 oraz 2016/17. O polskim bramkarzu zrobiło się wówczas głośno, a Białkowski w centrum uwagi znalazł się także podczas minionego okienka transferowego. Roy Hodgson, menedżer Crystal Palace, niezadowolony z usług Wayne Henneseya i Juliana Speroniego chciał zdecydować się na transfer Polaka. Białkowski był tak blisko przenosin na Selhurst Park, że nawet nie pojechał na mecz ligowy z Leeds. Niestety, kluby nie porozumiały się co do warunków transferu i golkiper został w Championship. Sen o Premier League nie się nie spełnił, natomiast ziściło się marzenie o powołaniu.
Dla Ciebie tato??????? pic.twitter.com/TyY38M2Dv8
— Bartosz Bialkowski (@1BartMan1) March 9, 2018
Przełom nastąpił 11 lutego 2018 roku – wówczas Adam Nawałka spotkał się z 31- letnim golkiperem. Media poważnie dyskutowały, kto powinien dostać szansę, gdyż Skorupski wyraźnie zastygł na ławce rezerwowych w Romie. Zawodnik z zaplecza angielskiej elity wiedział, że jest obserwowany, wiedział, że ma się o co starać. I udało się. Chociaż sam w to jeszcze nie dowierza, od razu zadedykował powołanie do reprezentacji zmarłemu ojcu. To dla niego spełnienie marzeń i pierwsze doświadczenie z reprezentacją na poziomie seniorskim. Do tej pory rozegrał jedynie sześć meczów w kadrze do lat 20, a fani mogą go pamiętać z nieudanej próby żonglerki, która skończyła się czerwoną kartką dla naszego bramkarza. W bramce musiał go zastąpić… Kamil Glik, gdyż trener Zamilski wykorzystał wówczas limit zmian. Na pewno obaj kadrowicze mogą przypomnieć sobie tę sytuację na najbliższym zgrupowaniu…
Kariera Białkowskiego na pewno nie była łatwa – wybrał on drogę przez Wyspy Brytyjskie, która średnio cieszyła się popularnością wśród mediów, a także poprzednich selekcjonerów. Dzisiaj jednak został on wreszcie doceniony i na pewno wielu fanów z ciekawością będzie obserwować jego występy podczas meczów towarzyskich. Mimo, że bramkarz nr 3 nie jest najważniejszą osobą w kadrze, naprawdę dobrze, że trafił do niej wychowanek Olimpii Elbląg, gdyż przekaz trenera Adama Nawałki jest jasny: nieważne, gdzie grasz, ważne jak. Jeżeli jesteś wartościowy, również możesz dostać szansę w kadrze. Dlatego warto się o to miejsce starać.